Poplenerowe impresje okiem organizatora
No cóż… plener fotograficzny w Toruniu powoli przechodzi do historii, ale mam nadzieję, że nie zostanie szybko zapomniany… Chciałbym się podzielić króciutko z Wami, moimi impresjami z pleneru. Miał być zimowy… i był! i to wcale nie jest zasługa spadających drzew z liści!
Od niespodziewanej propozycji Michała, i mojej natychmiastowej zgody na zorganizowanie pleneru, w pierwszej chwili pomyślałem sobie „o zgrozo, z motyką na słońce?”, miałem dwa miesiące na tzw. ogarnięcie organizacyjne. Z takim przedsięwzięciem wiąże się spora odpowiedzialność, umiejętność dogrywania szczegółów, od których zależy powodzenie imprezy. To było dla mnie niezłe pranie mózgu i stres.
Na szczęście zostałem otoczony gronem przyjaciół, którzy bardzo mi pomogli (notabene zawsze mogę liczyć na ich pomoc w przyszłości). No i moja Hania, o wiele bardziej doświadczona w organizowaniu imprez naukowych w jej macierzystej firmie – Polskiej Akademii Nauk Instytutu Geografii. Tak naprawdę to oni wyszukiwali ciekawe miejsca, z moją malutką pomocą. Wspólnie planowaliśmy poszczególne spacery fotograficzne, a ja skupiłem się na spinaniu trybików, dzięki którym mogliśmy w miarę bezproblemowo cieszyć się imprezą. I powiem Wam kochani, no… może niekoniecznie zachęcam Was do organizacji samych plenerów, ale do uczestnictwa w tak wspaniałych imprezach. Myślę, że jest to forma spędzania czasu z aparatem, która najszybciej rozwija naszą wyobraźnię, warsztat i doświadczenia fotograficzne.
Sam miałem okazję się o tym przekonać. Podam taki przykład: Robert uświadomił mi dość szkolny błąd trzymania aparatu, żeby nie przekrzywiać go w trakcie wykonywania ekspozycji. Banalne, prawie oczywiste jak słońce dla każdego fotografa? A jednak dałem się przyłapać. Inny przykład: Robert podczas robienia kolejnego zdjęcia wskazał mi moje niedopatrzenia i pomógł bardziej świadomie kadrować.
Pierwszego dnia po skończonej sesji pomyślałem sobie – nie jest dobrze, nie mam nawet jednego zdjęcia, które mógłbym umieścić w galerii poplenerowej. Tu przyszli z wsparciem moi przyjaciele; tak mogę o nich myśleć, wcześniej znałem tylko Tadzia i Krzysia, a już pierwszego dnia po poznaniu Michała, Gosi, Ani, Roberta, Mileny i Kasi, odniosłem wrażenie jakbyśmy się znali wieki… Na plenerach oprócz walorów zdjęciowych nowych miejsc, w których mamy okazję gościć, poznajemy nowych plenerowiczów, poszerzają się nasze przyjaźnie i sami nabieramy ogłady.
Podsumowując, będę ciepło wspominał moją przygodę plenerową: nasze wędrówki na mrozie (brrr… moje biedne rączki wytrzymały i nie odpadły mi paluszki), wspólne wypady integracyjne na posiłki i napoje regeneracyjne, rozmowy o fotografii i nie tylko, zabawne frazy plenerowe, geotermalną pozę Tadeusza, który później musiał się poddać „konserwacji”, karmiącego ptaszki Michała (uwiecznionego na zdjęciu przez Gosię; to zresztą moje ulubione zdjęcie wystawy poplenerowej).
Krótko – plenery to może być sposób na życie, dzielenie się swoją pasją fotograficzną, i co najważniejsze można to robić w gronie przyjaciół na których zawsze można liczyć.
To co kochani, następny plener? Już się nie mogę doczekać!
Vitt
Witku, nie da się zapomnieć naszych plenerów. Każdy zostawia w nas jakiś ślad. Często też wspominamy te już minione na kolejnych. Wszyscy się uczymy od siebie , poznajemy nowych ludzi i miejsca, które potem łączą się z jakimiś anegdotami. Myślę, że będą kolejne plenery ii okazje zeby znowu się spotkać, spędzić ze sobą czas i pofotografować. Pozdrawiam i do następnego 🙂
Witku, trybiki zostały spięte przez Ciebie koncertowo!
I ja też cieszę z nawiązanych toruńskich znajomości – jestem przekonany, że spotkamy się jeszcze nie raz!
Dziękuję serdecznie za ciepłe słowa moi Drodzy i do rychłego zobaczenia! 🙂
Witku, jako organizatorzy poprzednich plenerów doskonale rozumiemy to napięcie i stresik towarzyszące całemu wydarzeniu 😉 Tym bardziej możemy powiedzieć, że udało Ci się zaplanować wszystko perfekcyjnie:) Jednocześnie cieszymy się, że zyskaliśmy kolejnego – mam nadzieję – stałego plenerowicza:) Bo my to już trochę jak taka fotograficzna rodzina… Znamy się od kilku-kilkunastu plenerów i osobiście mogę powiedzieć, że na każdy kolejny czekam z niecierpliwością, właśnie ze względu na możliwość spotkania się z fotograficzną ekipą… A przy okazji robimy zdjęcia.. Mili również potwierdza – w Toruniu jej się bardzo podobało! 🙂
Dziękuję serdecznie Baniu! Tak jak wspomniałaś, to również jest moja nowa rodzina fotograficzna, i niech tak już pozostanie! Szczególne buziaczki i przytulanki dla Mili 😉